Tragedia miała miejsce we wtorek, 1 kwietnia, w mieszkaniu przy ulicy Opitza. Przypominamy: przed 15:00 bolesławieccy policjanci otrzymali zgłoszenie, że do szpitala trafiły dwie osoby – 36-letnia matka i jej dwuletni synek. Kobieta miała pocięte nadgarstki i dwie rany brzucha, maluch miał aż pięć ran kłutych brzuszka i ranę przedramienia.
36-latka ma dwójkę dzieci. Jedno z nich było u babci, która mieszka w sąsiednim lokalu. W pewnym momencie starsza kobieta przyszła do mieszkania córki i zauważyła, że jej dziecko i wnuczek leżą we krwi.
Z pomocą przybiegła sąsiadka, która kiedyś pracowała na bloku operacyjnym. Dzięki jej opanowaniu poszkodowani nie wykrwawili się przed przyjazdem pogotowia.
1 kwietnia pisaliśmy, że 36-latka prawdopodobnie sama poraniła swojego syna i próbowała podciąć sobie żyły. Jak się okazało, sprawczyni tragedii przyznała się do winy. Usłyszała zarzut usiłowania zabójstwa i została tymczasowo aresztowana na trzy miesiące. Grozi jej nawet dożywocie.
Co więcej, prokuratura wystąpiła do sądu o odebranie 36-latce praw rodzicielskich. Do tematu wrócimy.
(informacja: ii)